Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dni Śremu: o mały włos od wielkiej klęski

KB
Dni Śremu: o mały włos od wielkiej klęski

Fani Afromental nie mieli świadomości, że na zapleczu sceny ważą się losy koncertu na który czekali prawie od rana
Dni Śremu: o mały włos od wielkiej klęski Fani Afromental nie mieli świadomości, że na zapleczu sceny ważą się losy koncertu na który czekali prawie od rana fot. arch. red./KB
Główną imprezą miejską już od wielu lat w Śremie są „Dni Śremu”. Raz organizowane były raz lepiej raz gorzej. Można było nie zgadzać się m.in. z wybranymi artystami czy formułą imprezy. Zawsze jednak „jakoś to było”. W tym roku jednak nad „Dniami Śremu” zawisło najwyraźniej jakieś fatum, które o mały włos a doprowadziło do rozmontowania całej weekendowej imprezy w Parku Miejskim przy ul. Poznańskiej. Wydaje się, że w tym roku na miejskiej imprezie zawiodło wszystko z wyjątkiem publiczności

Złe znaki jeszcze przed rozpoczęciem

Firma zajmująca się sceną, nagłośnieniem i innymi sprawami technicznymi związanymi z obsługą „Dni Śremu” najwyraźniej nie stanęła na wysokości zadania. Pierwsze oznaki - jak się dziś okazuje - pojawiły się już na kilka dni przed imprezowym weekendem.

- Do tej pory firmy, które zajmowały się techniczną stroną „Dni Śremu” na stadionie pojawiały się najczęściej w piątek. Tym razem firma chciała mieć dostęp do stadionu już w środę. Trochę mnie to zdziwiło, ale pomyślałam, że może takie właśnie mają potrzeby - mówi Ewa Kaźmierczak, dyrektor Śremskiego Ośrodka Kultury.

Aby firma mogła na stadionie rozpocząć pracę już we wtorek przełożono kilka zaplanowanych meczów ligowych. Do dyrektor ŚOK zaczęły jednak docierać zapytania od środowiska sportowego, dlaczego nie można było rozegrać meczów skoro na stadionie nic się dzieje.

- Zadzwoniłam do właściciela firmy i dopytałam o to. Uspokoił mnie przesyłając m.in. zdjęcie z rozładowanym częściowo sprzętem - mówi Ewa Kaźmierczak.

Niepokój jednak wrócił. Kolejnego dnia dyrektor ŚOK otrzymała informacje, że szef zespołu technicznego spadł z wysokości i trafił do śremskiego szpitala gdzie wykonano mu m.in. tomografię komputerową.

- Tym usprawiedliwiano kolejne opóźnienia - wyjaśnia Ewa Kaźmierczak zaznaczając, że ostatecznie w piątek konstrukcja sceny stała. Nie było jednak żadnego sprzętu. - Wtedy wciąż jeszcze mnie to nie martwiło bo w poprzednich latach firmy przyjeżdżały w piątki właśnie i od zera rozstawiały wszystko tak, że w sobotę rano scena była gotowa - wyjaśnia szefowa ośrodka kultury.

W sobotę rano, kiedy miały rozpocząć się próby zespołów niepokój jednak powrócił. Okazało się, że nic nie jest tak jak być powinno.

Bez prób prosto na scenę

- Na stadion w sobotę około 9.00 dotarł Adrian „Dret” Bartnik. To nasz pracownik oraz jeden z artystów, który miał się zaprezentować wieczorem na scenie. Zadzwonił do mnie i powiedział, że nic właściwie nie jest gotowe - opowiada dyrektor ŚOK dodając, że wszystko według szefa firmy nagłośnieniowej spowodowane było przez deszcz, i że za chwilę wszystko będzie w najlepszym porządku. Próby muzyków zostały więc przesunięte. Najpierw o kilkadziesiąt minut, a ostatecznie w ogóle się nie odbyły.

- Później było już tylko gorzej. Niepokoić się zaczęła m.in. manager Agnieszki Chylińskiej punktując wszystkie niedociągnięcia. Odwołany został również występ laureatów „Talent Show”. Ostatecznie „Dni Śremu” ruszyły o 16.00 - mówi Ewa Kaźmierczak dodając, że obsługa występujących na scenie pozostawiała wiele do życzenia. To jednak nie był koniec problemów. Z soboty na niedzielę sytuacja się nie poprawiła. Scena wciąż była nie gotowa w stu procentach.

W niedzielę nastała ciemność

Drugi dzień miejskiej imprezy upłynął pod znakiem problemów z oświetleniem sceny i nagłośnieniem. To m.in. przez te kłopoty koncert zespołu Afromental miało około godzinne spóźnienie. Nieoficjalnie mówiło się wręcz, że koncert wisi na włosku i może nie dojść do skutku.

- Sytuacja była bardzo nerwowa w końcu szef firmy obsługującej „Dni Śremu” zresetował system i udało się światła ustawić. To jednak o czym wspominałam to tylko część problemów jakie się pojawiły przez te dwa dni. Brakowało m.in. sprzętu, który był ściągany od innych firm, brakowało ludzi do obsługi technicznej. Doszło według firmy organizującej techniczną stronę „Dni Śremu” do kradzieży. Wezwana została na miejsce policja. Sprawa jest wyjaśniana - wylicza Ewa Kaźmierczak, która tuż po zakończeniu „Dni Śremu” w poniedziałek konsultowała się z prawnikami w sprawie dalszych kroków i rozliczenia się z firmą.

- Ostatecznie po rozmowie z adwokatem i szefem firmy zajmującej się obsługą „Dni Śremu” stanęło na tym, że owszem zapłacimy ale z uwzględnieniem kary umownej. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nic nie było tak jak być powinno. Gdybyśmy się nie dogadali byłam gotowa pójść nawet do sądu, żeby tą sprawę załatwić - podsumowuje sytuację dyrektor ŚOK.

Dni Śremu: o mały włos od wielkiej klęski

Pascal Brodnicki zdradza tajemnice dobrego grillowania:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto