W internetowym etapie krzywińskiej gry miejskiej udział wzięło osiemnaście drużyn, do finału dotarło trzynaście. To one musiały trafić do dziewięcioro agentów ukrytych w różnych częściach Krzywinia, którzy przekazywali wskazówki, mające doprowadzić do sekretnej skrytki z dokumentami i rozwikłania tajemnicy. - Scenariusz krzywińskiej gry miejskiej jest fikcyjny, lecz pojawiają się w nim wątki oraz postacie historyczne. Chodzi bowiem nie tylko o dobrą zabawę, ale też poznanie miasta i jego przeszłości. Niewątpliwie jest ona bogata, niestety prawie nie zachowały się dokumenty, umożliwiające dokładne jej poznanie - tłumaczy Grzegorz Skorupski, organizator gry i nauczyciel historii w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Krzywiniu.
- Drugi raz bierzmy udział w krzywińskiej grze miejskiej. W ubiegłym roku zajęłyśmy trzecie miejsce - mówi Angelika Marcinkowska z drużyny Malinowe Farfocle. - To wspaniała zabawa, a przy okazji możliwość zdobycia wiedzy o Krzywiniu, bo w naszej drużynie są pasjonaci historii. - W tym roku gra jest dość łatwa, kłopot miałyśmy tylko z pierwszym zadaniem. Było podchwytliwe, chodziło o stary cmentarz, który już nie istnieje - przyznaje Iza Laszczyńska z zespołu Wirujące Betoniary. - Jeśli uda się nam wygrać, dwa tysiące złotych nagrody przeznaczymy na wystrzałową imprezę. - W grze bierzemy udział wyłącznie dla dobrej zabawy, bo w zwycięstwo raczej nie wierzymy - zaznacza z kolei Alan Brukiewicz z Alkaerno.
Zobacz też: Przed drugą edycją krzywińskiej gry miejskiej [zdjęcia]
W role agentów wcieli się nauczyciele krzywińskich szkół. Na zawodników czekali w kilku charakterystycznych punktach miasta, przy kościele, jeziorze czy wiatraku. Przy dawnej strzelnicy ukrył się kat i jego więzień, szwedzki żołnierz. - Uczestnicy gry mogą usłyszeć ode mnie tylko jedno zdanie w języku szwedzkim. Ich zadaniem jest rozszyfrowanie jego znaczenia - zdradza Rafał Szłapka, grający szwedzkiego jeńca. - Jestem wdową po Stanisławie Nawrockim, mam do przekazania list, który przypadkiem odnalazłam w dokumentach męża - wyjaśnia Anna Dobrowolska, czekająca na uczestników gry przy budynku przedszkola. - Zanim przekażę wskazówkę, każda drużyna musi odpowiedzieć na pytanie zawarte w materiałach, które otrzymała - dodaje Marek Ryba, który wcielił się w postać księdza.
Finał krzywińskiej gry miejskiej zaplanowano w hali sportowej. Na śmiertelnie zmęczonych zawodników czekała grochówka i ciasto drożdżowe. Każdy zespół musiał jednak najpierw odbyć sąd kapturowy, podczas którego objaśniał wyniki swego śledztwa. Ostatecznie pierwsze miejsce i 2 tys. zł ufundowane przez burmistrza Krzywinia otrzymała drużyna Vertitas Splendor. Drugą lokatę zdobył zespół Malinowe Farfocle, a trzecią - Amarena. - Pozostali uczestnicy także otrzymają nagrody. To m.in. karnety na basen, bilety do kina i wejściówki na kręgielnię, a także rejs statkiem wycieczkowym, zabiegi kosmetyczne czy kolacja - wylicza Renata Kołak, dyrektor ZSP w Krzywiniu.
Zobacz też: Kościańska gra miejska zachwyciła starszych i młodszych [zdjęcia]
Jakie jest zatem rozwiązanie tajemnicy krzywińskiej gry miejskiej? Zofia jest oczywiście niewinna. Dziewczyna padła ofiarą intrygi uknutej przez zdrajców, którzy w zamian za pieniądze zdradzali Szwedom położenie polskich wojsk walczących z najeźdźcą. O całej sprawie dowiedział się ojciec Zofii, Piotr Kalitka. Wkrótce zmarł on w tajemniczych okolicznościach, zdążył jednak polecić córce by szukała pewnego dokumentu. Wrogowie Piotra Kalitki nie mogą dopuścić, by jego córka odkryła prawdę, a najlepszym tego sposobem wydaje się oskarżenie Zofii o czary.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?