Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czempiń: jak SPiSZCZ ratuje cmentarz ewangelicki i dlaczego to takie trudne

Anna Szklarska-Meller
Przyczep, takich od ciągnika, było dokładnie 31. Najpierw gałęzie i suche konary - 26 przyczep. Potem liście i trawa - 4 przyczepy. Na końcu śmieci: butelki, puszki, zabawki, dywany, gazetki reklamowe - 1 przyczepa. Stowarzyszenie Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej za porządki na cmentarzu ewangelickim wzięło się nieco ponad rok temu. Oj, było ciężko, ale ludzie pełni zapału, nie poddawali się. Po wielu godzinach pracy, spod gałęzi, trawy i śmieci zaczęły wyłaniać się nagrobki.

Gdyby nie kaplica - z 1912 roku - jeszcze kilkanaście miesięcy temu czempiński cmentarz ewangelicki można by uznać za bardzo zapuszczony park. Trawa niemal po pas, bałagan i rdzewiejące resztki ozdobnych balustrad wyłaniające się gdzieniegdzie z morza śmieci. Nagrobków prawie w ogóle nie było widać. - Na początku wyglądało to mniej więcej tak: szedł człowiek przez cmentarz i nagle się potykał. Potem okazywało się, że pod warstwą ziemi i liści leży płyta nagrobna, albo jej fragment. Czasem inny fragment tego samego nagrobka znajdowaliśmy po drugiej stronie cmentarza - Krzysztof Lange ze SPiSZCZ w strugach deszczu oprowadza mnie po cmentarzu.

Czempiński cmentarz ewangelicki powstał najpewniej w latach 30-stych XIX stulecia. Chowano tu ludzi z miasteczka i okolicznych wsi, a że społeczność ewangelicka stawała się coraz większa, to i cmentarz powiększano. Tak powstawały kolejne tarasy - bo nekropolia położona jest na wzgórzu - oraz aleje kasztanów, lip i klonów sadzonych wzdłuż cmentarnych ścieżek. Środkowy taras był dla ziemian, znalazło się na nim miejsce również dla bohaterów wojny francusko-pruskiej z 1970 roku. Wieczny odpoczynek znaleźli tu także dawni czempińscy burmistrzowie i pastorowie.

Zobacz też: Ekshumacja szczątków niemieckiego żołnierza w Gorzyczkach [zdjęcia]

Katastrofa przyszła po 1945 roku. Niemcy uciekli, a Polacy? Potrzeba materiału na obelisk sławiący żołnierzy radzieckich? Można zabrać z cmentarza ewangelickiego. O ironio padło na nagrobek dawnych właścicieli miasta, von Dealhesów. Ma ktoś ochotę zniszczyć coś, co kojarzy się z niemczyzną? Można rozbić któryś z ewangelickich grobów. Trzeba pozbyć się śmieci? Można wrzucić na cmentarz. Przyjdzie ochota na zakrapianą imprezę na świeżym powietrzu? Można pohulać wśród nagrobnych płyt. Chcąc ratować to, co jeszcze zostało, na początku lat 80-tych najcenniejsze pomniki zabrano do lapidarium w Orzeszkowie koło Kwilcza.

Posprzątanie tego całego cmentarnego bałaganu wzięło na siebie Stowarzyszenie Przyjaciół i Sympatyków Ziemi Czempińskiej. Do pracy zabrało się w kwietniu ubiegłego roku. Najgorzej było na początku, ale porządki właściwie nigdy się nie kończą. Ciągle trzeba kosić trawę, czyścić alejki, grabić liście, zbierać butelki i puszki. Parę razy do roku organizowane są akcje, na które przyjść może każdy, kto ma ochotę. - Naszym celem jest otwarcie cmentarza dla zwiedzających. Liczymy, że uda się jeszcze w tym roku. Walczymy też o przywrócenie pamięci o tym miejscu, pokazujemy jak jest piękne i warte zachowania - zaznacza Michał Werwiński, prezes SPiSZCZ.

Zobacz też: Czempińska gra miejska [zdjęcia]
Pozbycie się łańcuchów i kłódek z cmentarnych bram to jednak nie wszystko. Stowarzyszenie chce, by do Czempinia wróciły nagrobki, zabrane z cmentarza w latach 80-tych. Jest ich kilkanaście. W Orzeszkowie nie mają się najlepiej, bo tamtejsze lapidarium do bardzo zadbanych raczej nie należy. - Napisaliśmy w tej sprawie do konserwatora zabytków, ale na razie odpowiedź nie nadeszła. Mamy akty zgonu osób, których nazwiska widnieją na płytach, mamy zdjęcia potwierdzające, że te nagrobki pochodzą z Czempinia - wylicza Michał Werwiński.

Problem w tym, że trzydzieści lat temu nikt nie zatroszczył się o sporządzenie porządnej dokumentacji z przenosin. Konserwator i władze gminy Kwilcz nie miały więc pojęcia, że w Orzeszkowie stoją najcenniejsze pomniki z czempińskiego cmentarza. W dodatku samorządowcy z Kwilcza na pomysł zwrócenia zabytków kręcą nosem. Lapidarium w Orzeszkowie to w końcu jedna z ciekawszych atrakcji turystycznych gminy. SPiSZCZ-owi pomaga fundacja ratowania zabytków. O wszystkim wie także gmina ewangelicka. Jak będzie? Czas pokaże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto