Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak wielką wartość mają rodzinne wspomnienia?

Weronika Wojciechowska
Weronika Wojciechowska
Mieszkanka Kościana, Janina Grześkowiak - Motek opowiada o losach swoich krewnych podczas Powstania wielkopolskiego, a także w czasie wojny oraz o tym, jak ważne jest kultywowanie pamięci o bliskich.

27 grudnia mieliśmy okazję do świętowania wyjątkowego wydarzenia. Dokładnie 100 lat wcześniej czyli 27 grudnia 1918 roku wybuchło Powstanie Wielkopolskie. Rozpoczęło się ono w czasie wizyty powracającego do Polski Ignacego Jana Paderewskiego, wybitnego polskiego pianisty i działacza niepodległościowego, który w drodze do Warszawy przybył 26 grudnia do Poznania i został powitany owacyjnie przez tłum Poznaniaków.

Tego samego dnia Paderewski wygłosił przemówienie do swoich rodaków licznie zgromadzonych przed hotelem Bazar, która był jednym z bodźców do rozpoczęcia powstania.

Nazajutrz 27 grudnia swoją paradę wojskową na Świętym Marcinie urządzili Niemcy - zrywano polskie i koalicyjne flagi, napadano na polskie instytucje - doszło do zamieszek, w wyniku których wywiązała się walka, podjęta następnie przez oddziały kierowane przez Polską Organizację Wojskową Zaboru Pruskiego. Walki szybko rozpowszechniły się na terenie całej Wielkopolski. W powstaniu brali udział także mieszkańcy Kościana i okolic. Wśród nich znaleźli się także krewni Janiny Grześkowiak - Motek, która podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami.

- W Powstaniu Wielkopolskim brał udział mój dziadek Franciszek Dudziński, a także stryj Jan Piotrowski. Często się u nas w domu o nich opowiadało i wspominaliśmy na spotkaniach rodzinnych o ich udziale w tym zrywie narodowym. Staram się też, aby moje dzieci i wnukowie mieli o swoich przodkach jakąś wiedzę i pojęcie o ich czynach, które przeszły już do historii- mówiła Janina, mieszkanka Kościana.

Franciszek Dudziński urodził się 26 marca 1883 roku w Łodzi pod Stęszewem. Należał do Komitetu Obywatelskiego, którego zadaniem było reprezentowanie Polaków w państwie pruskim, jednak po wybuchu powstania odszedł i brał udział w czynnej walce o odzyskanie niepodległości. Swój udział w powstaniu zakończył pod Lesznem kiedy został zraniony w głowę i jego stan zdrowia nie pozwalał na dalszy czynny udział w walce.

- Dziadek był człowiekiem czynu, stryj i ciotka często śmiali się, że nie mógł usiedzieć w miejscu i rwał się do walki i nawet Boga się nie bał - opowiada z uśmiechem pani Janina. Jan Piotrowski urodził się 19 grudnia 1901 r. w Kiełczewie. W czasie wybuchu powstania miał jedynie 17 lat, jednak młody wiek nie przeszkadzał mu w walce o niepodległość Polski. Był członkiem Kompanii Kiełczewskiej. Po swojej śmierci 9 października 1987 roku został pochowany na cmentarzu komunalnym w Kościanie w alei zasłużonych. -Wuj był bardzo dobrym i odważnym człowiekiem. Bardzo zależało mu na losach Polski i chciał zapewnić swojej ojczyźnie jak najlepsze warunki. W rodzinie mówiło się nawet, że nie tylko brał udział w powstaniu wielkopolskim, ale także w tzw. Cudzie nad Wisłą, czyli w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku. - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

- W naszej rodzinie pamiątki i historie naszych krewnych przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nie tylko o dziadku i stryju, którzy byli powstańcami i brali udział w walce o niepodległość, ale także o innych członkach naszej rodziny. - mówi - Kilka lat temu w Bibliotece Miejskiej w Kościanie miałam wystawę starych, przedwojennych i powojennych, kartek z życzeniami świątecznymi, starymi książkami i zdjęciami rodzinnymi. Zależy mi na tym, żeby ta pamięć o dawnych czasach nie zginęła. I nie robię tego, aby się pochwalić, tylko aby tak jak mogę uhonorować moich krewnych - tłumaczy.

W rodzinie pani Janiny kultywuje się także pamięć o innych jej bliskich, między innymi o ojcu, pracującym w Kościanie fryzjerze. -Mama z tatą poznali się w zakładzie fryzjerskim. Tata był bardzo szanowany w swoim zawodzie, przychodzili do niego Niemcy i Polacy, bogaci i ci biedniejsi, a tata nigdy nie odmawiał pomocy. Często się denerwowaliśmy, że tak długo go w domu nie ma, ale on zawsze miał mnóstwo pracy i wielu ludziom chciał pomóc. Pracował do 81. roku życia. Fryzjerstwo to była jego olbrzymia miłość, pasja, której był wierny - mówi mieszkanka Kościana.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto