O tym, że ma guzka, pani Zuzanna dowiedziała się, kiedy robiła badania przed drugą ciążą. Wcześniej kobieta nie narzekała na zdrowie. Była szczęśliwą mamą Eli i mężatką.
- Moja historia walki z rakiem zaczęła się dwa lata przed ostateczną diagnozą, jeszcze w 2012 roku. Staraliśmy się o drugie dziecko, chciałam zrobić dokładne badania, czy jestem zdrowa i czy nie ma przeciwwskazań. Wtedy lekarze znaleźli guzka. Nie był złośliwy, został określony jako torbiel. Pierwsza próba operacji nie powiodła się, nie udało się usunąć guzka w całości, ponoć był zbyt blisko kręgosłupa. Błyskawicznie po operacji guz odrósł, wrócił do swoich rozmiarów. Kilka razy jeździłam na jego odbarczanie, ale i to nie poskutkowało. Lekarze nie wiedzieli już, co robić. W końcu zapadła decyzja - mogę zajść w ciążę, bo jest nadzieja, że właśnie to może pomóc. W ciąży przecież organizm zachowuje się inaczej, produkowane są hormony, które mogą sprawić, że guz się zmniejszy, a może nawet zniknie! Wszyscy żyliśmy tą nadzieją, chociaż nie bałam się - przecież miał nie być groźny. W 2013 roku okazało się, że jestem w upragnionej ciąży. Niestety, wszystko potoczyło się inaczej, niż przewidywali lekarze. Guza, zamiast maleć, rósł w zastraszającym tempie. Wtedy już byłam przerażona. Diana urodziła się w styczniu 2014 roku jako wcześniak. Kilka miesięcy później przeszłam operację, która niczego nie poprawiła. Kolejna, już w Centrum Onkologii, także nie przyniosła poprawy, chociaż lekarze robili, co mogli. W końcu przyszły wyniki histopatologiczne i wtedy przeżyłam szok. Nowotwór złośliwy, gruczolakorak miednicy mniejszej - czytamy na stronie zbiórki.
Kobieta leczy się od tamtej pory i przyjmuje chemię. W międzyczasie rozpadło się jej małżeństwo. Szansą dla pani Zuzanny jest leczenie lekiem Lansurfem, ale taka terapia kosztuje rocznie 180 tys. zł. Pieniądze można wpłacać na stronie www.siepomaga.pl
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?