Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KOŚCIAN. Niepodległość nie przyszła 11 listopada 1918 roku. Dla kościaniaków to data czysto symboliczna [ZDJĘCIA]

Anna Szklarska-Meller
Anna Szklarska-Meller
Kamienica przy Rynku w Kościanie, w której zawiązała się Rezerwa Skautowa
Kamienica przy Rynku w Kościanie, w której zawiązała się Rezerwa Skautowa Bogdan Ludowicz
Pojawiła się strojna w entuzjazm i radosne wiwaty zmęczonych wojną Polaków. Przyszła ubrana w rozgoryczenie i poczucie porażki Niemców. Niepodległość. Wywalczona, wymodlona i wyczekana nie nadeszła jednak wcale 11 listopada 1918 roku. Przyszła później, znacznie później.

Niepodległość w Kościanie nie przyszła 11 listopada
W styczniu w 1919 roku Kościan był już wolny. Jeszcze przed nowym rokiem Rezerwa Skautowa rozbroiła niemiecki batalion rozlokowany w późniejszym zakładzie psychiatrycznym, a w Hotelu Warszawskim - pruskich oficerów. Wieczorem 30 grudnia 1918 roku Powiatowa Rada Ludowa przejęła władzę w mieście. Józef Majchrzak, syn kościańskiego szewca był wtedy kilkunastoletnim chłopcem.

- Wpadł koszykarz do warsztatu. Dziurawe skarpetki obnażały zżółkłe zmarszczone piety nóg. (…) Palcem wodził po swym czole, to znowu kręcił się w kółko, siadał na stołku, leciał ku jednemu oknu – spoglądał na ulicę – gwizdał i płakał. Dwanaście zapałek potrzebował by podpalić mieszankę z liści kasztana i gruszy w pękatej wiśniowej fajce. Majsterku wszystko na medal. Żadnego strzału. Uchwycili – ucapili – nocą się rozpoczęło. Ratusz, dworzec, sąd wszystkie gmachy urzędowe już w naszych rękach. Niemcy kaput! – pisał po latach w swych wspomnieniach Józef Majchrzak.

W Kościanie ulice udekorowane flagami
Gdy tylko radosna wieść rozniosła się wśród polskich mieszkańców Kościana, mały Józio wysłany został z chlebem i dzbankami kawy na dworzec kolejowy, gdzie zatrzymali się żołnierze, oczywiście „nasi”. To było piękne, zimowe popołudnie. Promienie słońca zalewały ulice. Odbijały się od okien, w których powiewały polskie flagi zrobione naprędce z białego płótna i czerwonych powłok na poduszki. Na ulicach pełno było ludzi, fruwało pierze z rozdartej pościeli, żołnierze z opaskami na rękawach prowadzili aresztowanych Niemców do szkoły.

- Jestem już na rynku. W oknach obrazy królów polskich, wodzów, kwiaty. Miałem to szczęście, że w tej chwili podciągano ku górze flagę polska ponad dach ratusza miejskiego – wspominał Józef Majchrzak.

Echa walk słychać było w Kościanie
W styczniu otwarto w Kościanie polską szkołę, zaczęły pracować fabryki. Zadowolenie i spokój przerwał raz tylko alarm. Wśród bicia dzwonów rozlegały się krzyki: Grentschutz z Leszna wali na Kościan! Mężczyźni chwycili za broń, wybiegli z domów, ale Niemcy od miasta nie doszli, a nad ranem nadeszło z Jarocina powstańcze wojsko.

- Tylko wieczorami w mroźne, bezchmurne noce odzywał się głuchy odgłos kanonady, błyski reflektorów. Dudniło, to znowu zalegało ciszą. Gdzieś za Starym Bojanowem, w okolicach Lipna, na przedpolach Leszna, Rawicza, het aż pod Wolsztyn pasem z żywych ludzi utworzony front zalegał w twardą zaśnieżoną ziemię, błyskał i huczał – pisał Józef Majchrzak.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto