Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KOŚCIAN. Wszystkich Świętych, zaduszki, pogrzeb, cmentarze – dawne wierzenia, zwyczaje i obrzędy [ZDJĘCIA]

Anna Szklarska-Meller
Anna Szklarska-Meller
KOŚCIAN. Wszystkich Świętych, zaduszki, pogrzeb, cmentarze – dawne wierzenia, zwyczaje i obrzędy
KOŚCIAN. Wszystkich Świętych, zaduszki, pogrzeb, cmentarze – dawne wierzenia, zwyczaje i obrzędy Bogdan Ludowicz
Tego wieczoru nikt w chałupie nie pracował. Nie palono w piecu, nie wylewano pomyj na podwórze. Zakazane było zamiatanie, szycie, przędzenie, tkanie, klepanie masła, udeptywanie kapusty, maglowanie, cięcie sieczki czy skręcanie powrozów. Na rozstajach dróg mroki listopadowej nocy rozświetlały ogniska. Ludzie, zebrani na tajemniczych wzgórzach, przy cudownych prastarych dębach albo przydrożnych kapliczkach, poważni, czasem zasmuceni czekali aż Guślarz skończy wzywać z zaświatów dusze zmarłych.

Skąd się wzięło Święto Zmarłych
Nasi słowiańscy praprzodkowie święcie wierzyli, iż są dni kiedy na ziemię przybywają dusze zmarłych. Takiego ducha należało ugościć, oświetlić mu drogę do domu i w żadnym wypadku nie robić krzywdy, bo może niegościnnego potomka nawiedzać nocami. Nowa, katolicka wiara nie mogąc wyplenić dawnych zwyczajów, musiała je nieco zmodyfikować nadając im chrześcijański charakter.

Historia dnia Wszystkich Świętych rozpoczyna się w siódmym wieku w Rzymie. Trzynastego maja 608 roku rzymski Panteon przemianowano na kościół pod wezwaniem Matki Boskiej i Wszystkich Świętych Męczenników. Przez następne sto lat świętych wspominano 1 maja. Mimo że to święto radosne, świergot ptaków i wiosenne kwiatki jakoś do niego nie pasowały i w 835 roku papież Grzegorz IV przeniósł je na pierwszego listopada.

Był rok 998 kiedy święty Odylon, benedyktyński opat, nakazał 1 listopada odprawiać we wszystkich klasztorach msze za czyścowe dusze. Pomysł opata bardzo się w całym kościele spodobał, tyle że przeniesiono modły za wszystkich zmarłych, czyli Zaduszki z pierwszego na drugiego listopada. Teraz trzeba było tylko nagiąć pogańskie zwyczaje do wiary chrześcijańskiej, co było tym łatwiejsze, że nowe święta zbiegały się z dniami, w których niegdyś oddawano cześć zmarłym.

- Składanie wiązanek kwiatów i dekorowanie grobów zastąpiło ofiary składane niegdyś duchom przodków, a zapalanie zniczy – pogański zwyczaj palenia ognisk na grobach celem ogrzania i oczyszczenia zmarłych – pisze Joanna Minksztym w książce „Tajemnice obyczajów i tradycji polskich”.

Nawet kiedy już Rzeczpospolita na wskroś była katolicka, ludzie nie zaprzestali wzywania duchów zmarłych, zostawiania dla nich uchylonych drzwi i częstowania jadłem. Uważali też, by przypadkiem nie zranić odwiedzającej swe dawne włości duszyczki, dlatego przezornie nie wykonywali niektórych domowych prac.

Rzecz o cmentarzach
Kiedy nastało w Europie chrześcijaństwo, skończyła się epoka grzebania zmarłych w tak „romantycznych” miejscach, jak zagajniki, lasy czy pagórki. Uznano za to, że im bliżej kościoła, tym lepiej. Przez setki lat chowano więc doczesne szczątki bliskich przy murach świątyń, najczęściej w zbiorowych mogiłach i do XV wieku bez trumien. Takie doły zasypywano dopiero, gdy były zapełnione.

Najbogatsi dostępowali zaszczytu bycia pogrzebanym pod kościelną posadzką, albo w kaplicy. Dopiero wiek osiemnasty zmienił tę praktykę i wyprowadził cmentarze poza miejskie mury. W Polsce pierwszą taką nekropolią były warszawskie Powązki założone w 1781 roku. Ich powstanie zostało zresztą mocno oprotestowane przez co bardziej konserwatywnych obywateli.

- Prawo polskie od dawna uznawało cmentarze, kirkuty i inne miejsca pochówku za święte i nietykalne, a ich niszczenie już w XI wieku podlegało karze klątwy i konfiskaty mienia – pisze Joanna Minksztym.

Jak to często jednak bywa, prawo swoje, a lud swoje. Do osiemnastego stulecia musieli duchowni przekonywać lud Boży, że nie wypada przesiewać na cmentarzu zboża, wypasać bydła, organizować jarmarków, myć garnków, suszyć bielizny, handlować, czy… oferować niewieścich wdzięków za pieniądze.

Ostatnia droga

- Jak kto umrze to mu się najprzód dzwoni w kościele. Potem się idzie do kopacza coby grób wykopał i do stolarza aby trumnę zrobił – tak rozpoczyna Oskar Kolberg opis XIX-wiecznych zwyczajów pogrzebowych, praktykowanych w Morownicy (gm. Śmigiel).

Na wsi śmierć była momentem magicznym. Wierzono, że dusza odchodzi w zaświaty po złożeniu ciała w grobie. Zanim to jednak nastąpiło, żywi musieli zabezpieczyć się przed nieszczęściem. Pierzyny, w których leżąc człowiek żywota dokonał, należało zaraz uprać, a słomę z nich w gnój schować. Nie wolno jej było bydłu podściełać, gdyż zwierzęta od takiej ściółki marniały. Nieboszczyka kładziono na ławce, myto i ubierano w nową, całą koszulę. W podartej chować człowieka nie wolno było, bo od tego rodzina mogła się rozproszyć. W pasie obwiązywano zmarłego wstążką, czarną kiedy był stary, zieloną – gdy zszedł z tego świata w młodym wieku. W ręce wkładano mu krzyżyk. Trzy dni odwiedzali go sąsiedzi i krewni, pomodlili się przy nim, a potem wypijali kieliszek gorzałki.

- Kiedy trumnę wynoszą, wtedy kładą siekierę pod próg, aby nie wlazło do izby nieszczęście. Trumny nie wynosi żaden krewny zmarłego. Wkładają ją na wóz i wiezą przykrytą do smętarza, ale najprzód jeżeli nieboszczyk był bogatszy do kościoła – pisał Oskar Kolberg. – Mówią, że kiedy ciało wynoszą, to wtedy dusza nieboszczyka chwyta się trumny załamuje ręce i wyrzeka: Nieszczęsne ciało, że mnie do grzechu zmuszało. Ciało w ziemi zgnije, na duszę się wszystko zwinie.

Orszak żałobników zatrzymywał się przy przydrożnej kapliczce i odmawiał modlitwy za duszę zmarłego. Jeśli rodzina zapłaciła, w ostatniej drodze towarzyszył nieboszczykowi ksiądz, były świece i chorągwie. Ziemię na trumnę rzucać mogli tylko obcy, bo jeśli ktoś z rodziny to uczynił, to tak jakby swych bliskich w grób wrzucał. Niekiedy, gdy nieboszczyka z domu wynoszono, ktoś wszystkie krzesła i stołki przewracał, żeby się śmierć nie zasiedziała i nie zabrała ze sobą kolejnego domownika. Na koniec urządzano stypy, bo wedle prastarych wierzeń jeśli się godnie zmarłego nie pożegnało, mógł potem wracać na ziemię i rodzinę niepokoić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto