Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kościan. Zbiórka złomu na cel charytatywny przed komendą PSP Kościan [ZDJĘCIA]

Andrzej Rajewicz
W sobotę 5 września przed strażnicą Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie odbyła się zbiórka złomu na cel charytatywny. Dochód ze sprzedaży złomu przeznaczony zostanie na pomoc dla ciężko chorych Ani Jeske i Łukasza Wielowiejskiego. Sobotnią akcję zorganizowali druhowie z OSP Kościan.

Wcześniej pod koniec sierpnia akcję zbiórki złomu z której dochód przeznaczony został na leczenie Ani Jeske i Łukasza Wielowiejskiego zorganizowali strażacy z gminnych jednostek OSP w Śmiglu. W gminie Śmigiel złom zbierano m.in. 29 sierpnia. Na dzień 5 września zbiórkę zaplanowano w Kościanie, a tym razem organizatorami wydarzenie byli druhowie z OSP Kościan.

W sobotę 5 września złom zbierano przed strażnicą PSP w Kościanie. Zbiórka trwała od godziny 8:00 do 12:00. Dochód ze zbiórek przeznaczony zostanie na leczenie chorującej na nowotwór Ani Jeske i chorującego na pląsawicą Huntingtona Łukasza Wielowiejskiego.

O Łukaszu Wielowiejskim pisaliśmy już w naszym portalu i na łamach tygodnika "Fakty Kościańskie. Poczytajcie zatem o historii Ani Jeske. Na jej leczenie trwa także zbiórka na portalu siepomaga.pl.

- Mam na imię Ania, jestem żoną i matką dwóch cudownych córek - Ola ma dopiero 1,5 roczku, Iga 4 latka. Zachorowałam na złośliwy nowotwór, który chce moim dzieciom zabrać mamę… Nie mogę mu na to pozwolić! Lekarz powiedział, że ratunkiem dla mnie jest terapia CAR T-Cell. Bardzo droga, nierefundowana… Z całego serca proszę o pomoc. Nie mogę umrzeć, nie teraz. Dlatego zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w zebraniu 1,5 miliona złotych. To cena za moje życie. Te środki są niezbędne do walki z agresywnym chłoniakiem z rozlanych komórek typu B oraz zatorowością płucną. Aktualnie poddawana jestem chemioterapii. Po czterech cyklach chemii wynik PET (to badanie umożliwiające lokalizację ogniska pierwotnego nowotworów, oceny ich zaawansowania, ewentualnie ocenę wznowy procesu chorobowego) jest dodani. Po niekorzystnym wyniku lekarz zdecydował o zmianie chemii, bo pomimo przyjmowanych dawek chłoniak nadal jest aktywny. Nadal czyha na moje życie, nie odpuszcza. Lekarz powiedział, że nie ma czasu do stracenia. Muszę zacząć zbierać pieniądze na terapię, która choć jest moją jedyną nadzieją, nie jest w Polsce refundowana. Terapia o nazwie CAR T-Cell jest niezwykle skuteczna. Prowadzi do remisji nowotworu, wyleczenia, a także zapobiega nawrotom chłoniaka! Moja historia walki z tym śmiercionośnym potworem rozpoczęła się od zwykłego zmęczenia. Aż trudno uwierzyć, że to był pierwszy objaw nowotworu. Po drugim porodzie bardzo ciężko dochodziłam do siebie. Przejście 5 metrów było dla mnie wyzwaniem. Pierwsza diagnoza związana była z powrotem gospodarki hormonalnej po ciąży. Dolegliwości takie jak nocne poty, niepokój czy kołatanie serca nie mijały. Codzienne funkcjonowanie stało się na tyle uciążliwe, że opieka na dwojgiem maleńkich dzieci stała się właściwie niemożliwa. Przełomowa okazała się wizyta u kardiologa. Badanie ECHO serca wykazało zatorowość płucną oraz masę na śródpiersiu. Wiedziałam już, że jest bardzo źle. Bezpośrednio z gabinetu lekarskiego zabrano mnie do szpitala w Lesznie. Mój stan pogarszał się z każdą chwilą. W końcu przyszła diagnoza, która była jak cios prosto w serce - chłoniak! Odebrało mi mowę, przestałam czuć grunt pod stopami. Śmiertelna choroba, teraz gdy moje córeczki są takie malutki, tak bardzo potrzebują mamy.
Nie mogłam się załamać. Rozpoczęła się walka o powrót do zdrowia i do normalnego, rodzinnego życia. Wierzę, że ono będzie trwać, bo przecież wygram! Nie może być inaczej. Przede mną jeszcze dwa cykle chemii. Po nich kolejne badanie PET. Jeżeli badanie okaże się ujemne, w Szczecinie poddana zostanę przeszczepowi komórek macierzystych. A potem już tylko terapia CAR T-Cell. Jeśli tylko uda mi się zebrać tak gigantyczne środki...
Proszenie o pomoc nie jest łatwe, nie jest też komfortowe. W walce wspierają mnie najbliżsi - mąż, rodzice, rodzeństwo, teściowie, cała rodzina. Mój mąż jest strażakiem. Każdego dnia pomaga innym. Nigdy by nie pomyślał, że przyjdzie czas, że to nasza rodzina będzie w potrzebie.

Mam dużo siły i motywacji. Moje życie wywróciło się do góry nogami, codzienność nabiera zupełnie innego znaczenia. Staram się nie załamywać, jestem przekonana, że wygram. Ale, aby walka była skuteczna, potrzebuję pomocy - Twojej pomocy. Bardzo proszę – pisze Ania Jeske na portalu siepomaga.pl. Na rzecz chorej Ani Jeske udało się już zebrać ponad 658 tysięcy złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto