Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKS Racot spadł z IV ligi, ale w klubie nie załamują rąk

Łukasz Kaczmarek
archiwum prywatne
O tegorocznych rozgrywkach w IV lidze grupie południowej jak najszybciej chcą zapomnieć w Racocie. PKS z 12 punktami uplasował się na ostatniej pozycji w tabeli i spadł do niższej klasy. O podsumowanie sezonu poprosiliśmy trenera Dawida Dominiczaka.

- Przed sezonem założyliśmy sobie, że nie będzie nam się łatwo utrzymać. Zawodnicy zdawali sobie sprawę, że nie stać nas na tę ligę ani finansowo, ani sportowo - tłumaczy trener Dawid Dominiczak dodając, że po kilku latach tłustych, nadchodzą lata chude. - Tę drużynę tworzyły dwie grupy, które się rozdzielą przez różne perspektywy życiowe, czy obowiązki zawodowe. Mimo spadku, chłopakom należy się szacunek, bo grali w tym klubie przez pięć lat czysto hobbystycznie i robili to z pasji do piłki nożnej - podkreślił.

W rundzie jesiennej zespół oddał jeden mecz walkowerem. Sytuacja była trudna, ale klub się nie poddał. - Dopadły nas problemy kadrowe. Nie mieliśmy stabilizacji. Trudno było nam się zebrać, szczególnie na dalekie mecze wyjazdowe. Zdarzył się jeden taki przypadek, ale daliśmy jasny sygnał drugiej stronie w miarę wcześniej, że nie przyjedziemy. Nie było jednak mowy, z naszym charakterem, że wycofamy się z ligi - wyznał szkoleniowiec PKS.

Chociaż racocki team zakończył zmagania na szesnastym miejscu trzeba przyznać, że większość porażek poniósł na własne życzenie. - Nie można powiedzieć, że nie mieliśmy jakości. Niekiedy faktycznie rywale musieli się z nami natrudzić, szczególnie na boisku w Racocie. Miejsce to swego czasu stanowiło twierdzę. Przeciwnicy podchodzili do spotkań z nami z respektem, ponieważ wiedzieli, że mamy cechy ambicjonalne i łatwo się nie poddamy - stwierdził D. Dominiczak zaznaczając przy tym, że zespołowi brakowało nie tyle szczęścia, co umiejętności piłkarskich. - Nie byliśmy na tyle skuteczni, by rywalizować na równi z czołówką. Podczas analiz naszych meczów gołym okiem było widać, że szwankowała koncentracja. Niejednokrotnie zdarzało się tak, że graliśmy naprawdę dobry mecz, po czym jako pierwsi traciliśmy bramkę, bo któryś z obrońców się zagapił. Po takim ciosie trudno jest się podnieść. Działa to przede wszystkim na psychikę mającą potężne znaczenie - uważa trener PKS.

Więcej informacji na ten temat znajdziecie w naszym tygodniku "Fakty Kościańskie".

Górnik Zabrze - Piast Gliwice, Centralna Liga Juniorów, PZPN - zobacz film!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto