Początek sezonu nie układał się dla „Obrzanki” zbyt dobrze. Na odpowiednie obroty podopieczni Krzysztofa Knychały weszli dopiero we wrześniu. Po nieco ponad połowie sezonu z dorobkiem 29 punktów plasują się na szóstej pozycji. - W porównaniu do poprzednich sezonów, kiedy zajmowaliśmy drugie miejsca, nie jestem do końca zadowolony z postawy zespołu. Zakładaliśmy, że będziemy plasować się wyżej. Na pewno mieliśmy nadzieję na pierwszą czwórkę - ocenia Brink.
Na taki, a nie inny wynik złożyło się na to wiele czynników, między innymi zmiany kadrowe poczynione latem oraz kontuzje dwóch kluczowych graczy. - Trzeba też przyznać, że niektóre mecze przegraliśmy na własne życzenie. Raziliśmy nieskutecznością i to pokazują statystyki. Pod względem liczby strzelonych goli jesteśmy ósmą siłą ligi. O wiele lepiej prezentowała się defensywa, bo straciliśmy raptem 19 goli. Mniej stracili tylko lider i wicelider. To dowód na to, że obrona stanowiła monolit. Te dysproporcje na pewno spowodowały, iż nie jesteśmy zbyt wysoko - mówi prezes i dodaje, że gdyby piłka nożna była przewidywalna to byłaby nudna, a tak można mówić o jej atrakcyjności.
W obliczu nieziemskiej formy Victorii Września, która wiedzie prym na południu, marzenia o awansie trzeba odłożyć na przyszły sezon. - Naszym celem, co już zresztą podkreślałem przed sezonem, jest spokojny byt w IV lidze. Oczywiście, nie chcemy bić się do ostatniej kolejki o pierwszą ósemkę, ale zarazem odrzucamy jakiekolwiek myśli o rywalizowanie z Wrześnią o prymat. Nie obawiam się o utrzymanie, aczkolwiek liga rządzi się swoimi prawami i przy jednym, czy drugim niepowodzeniu zacznie się nerwówka, co może spowodować niepożądany wynik sportowy. Ważne jest to, aby sumiennie punktować i usadowić się w czubie tabeli. Myślę tu o pierwszej piątce - tłumaczy sternik Obry.
Prezes i przy okazji odniósł się również do planowanej reorganizacji rozgrywek. - Jako członek zarządu WZPN byłem jednym z jej pomysłodawców - wyznał. - Co do zmiany, to każda ma swoje plusy i minusy i niesie za sobą pewne ryzyko. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć - mówi i kontynuuje wątek. - Wielkopolska jest dużym województwem. Chodziło o to, aby stworzyć jeden, zelitaryzowany produkt. Wdrażając pomysł myśleliśmy o tym, ażeby nie było tak dużego przeskoku pomiędzy III a IV ligą. Możemy przyjąć, że w przyszłym roku nie będzie wielkiej różnicy i co ważne, nie będzie barażu, bo najlepsza ekipa uzyska bezpośredni awans - twierdzi zaznaczając, że minusem reorganizacji mogą okazać się koszty m.in. transportu.
Szerszy materiał znajdziecie w tygodniku "Fakty Kościańskie".
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?