Aż trudno uwierzyć, ale przy produkcji "Benedyktynki" pracują tylko cztery osoby. Wszystko odbywa się w niewielkim budynku położonym tuż obok wiekowych murów lubińskiego klasztoru. Receptura, według której wytwarzane są nalewki to oczywiście tajemnica. Kierujący produkcją ojciec Patryk Ostrzyżek cały czas pracuje nad nowymi smakami i rodzajami specjału, który - jak głoszą etykiety - jest od siedmiu boleści.
Niedawno benedyktyńskie nalewki doczekały się nazw własnych. Ta najbardziej tradycyjna, sprzedawana w wersji łagodnej i wytrawnej nosi imię Galla Anonima. Jest jeszcze jedna, o posmaku anyżowym, której nadano miano Awdańca Opata. - Obie te postacie były związane z Lubiniem. Istnieje prawdopodobieństwo, że to właśnie tu Galla Anonim napisał słynną Kronikę - wyjaśnia o. Patryk Ostrzyżek. Do klientów trafiają nalewki, które mają 2 do 3 lat.
Butelki do benedyktyńskich nalewek sprowadzane są w Włoch, etykiety oraz złoty krzyż nakleja się na nie ręcznie. - Krzyż, który pojawia się na niektórych butelkach został wykonany na wzór romańskiego wyrytego na kamieniu znajdującym się przy murach opactwa - zdradza o. Patryk.
Poza tradycyjną "Benedyktynką" w lubińskim opactwie wytwarza się również nalewki owocowe. Smukłe butelki wypełniają trunki o smakach cytrusowym, aroniowym czy pigwowym. Niewiele ponad miesiąc temu pojawiła się także nalewka kawowa. W planach jest także produkcja nalewki z głogu, derenia i czarnego bzu.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?