Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zespół U Studni zagrał w Centrum Kultury w Śmiglu

Anna Szklarska-Meller
Zespół U Studni zagrał w Centrum Kultury w Śmiglu. Grupa, powstała po rozpadzie Starego Dobrego Małżeństwa mogła liczyć na fanów SDM, którzy wypełnili salę centrum kultury. Po koncercie udało się nam porozmawiać z jednym z członków zespołu, Wojciechem Czemplikiem.

Podobnie jak wcześniej SDM, także U Studni mogło liczyć na ciepłe przyjęcie śmigielskiej publiczności. Zespół zagrał utwory ze swojej pierwszej płyty oraz trzy piosenki Starego Dobrego Małżeństwa. Koncert trwał dwie godziny i nie obyło się bez bisu oraz owacji na stojąco.

Zobacz też: Kto zagra podczas tegorocznych Dni Kościana? [zdjęcia]

Grupę U Studni tworzą byli członkowie SDM: Wojciech Czemplik, Ryszard Żarowski, Dariusz Czarny, Aleksandra Kiełb-Szawuła oraz Andrzej Stagrczyński. Gościnnie występują z grupą także Adam Ziemianin i Justyna Wojtkowiak. U Studni powstało w maju ubiegłego roku, po rozpadzie SDM. - Jesteśmy więc zespołem młodzieżowym - zauważył Dariusz Czarny. Ich utwory to kontynuacja łagodnego, lirycznego nurtu Starego Dobrego Małżeństwa.

ROZMOWA Z WOJCIECHEM CZEMPLIKIEM:
- Dobrze grało się dla śmigielskiej publiczności?
- Jestem pod wrażeniem tego, jak ludzie słuchali naszego koncertu. Mieliśmy z publicznością bliski, serdeczny kontakt, zupełnie tak, jakby ludzie znali nas od zawsze. Tymczasem, jestem przekonany, że wielu usłyszało nasze piosenki po raz pierwszy.

- Podczas koncertu zagraliście trzy piosenki SDM, to znaczy że nie odcinacie się od przeszłości i Starego Dobrego Małżeństwa.
- Oczywiście, że nie. Nie wolno nam używać nazwy Starego Dobrego Małżeństwa, ale utwory możemy wykonywać, podobnie jak mówić, że w przeszłości byliśmy członkami tego zespołu. Każdy z nas miał w nim swój udział, pracował na jego korzyść. Ja spędziłem w SDM 27 lat, inni po kilkanaście. Kiedy zakładaliśmy U Studni łatwo nie było, ale stworzyliśmy i scementowaliśmy jeden organizm. Dariusz Czarny w ciągu pół roku napisał 17 piosenek, które złożyły się na naszą płytę. Potrzebowaliśmy nowych utworów, bo nie chcemy tylko odcinać kuponów od tego, co było. U Studni to w rzeczywistości kontynuacja SDM, ale pod inną flagą. Mamy nawet tego samego akustyka i managera, tylko lider się zmienił.

- Zakładając U Studni obawialiście się, jak nowy zespół i nowe utwory przyjmą fani SDM?
- Nie obawialiśmy się tego. Dlaczego ludzie, którzy wcześniej słuchali SDM mieliby nas nie zaakceptować? Oczywiście można dyskutować, że to już nie to samo, jak widać jednak na scenie muzycznej jest miejsce dla dwóch zespołów.

- Mieszkacie w różnych częściach Polski i pewnie nie jest łatwo zgrać terminy, spotkać się na próbie.
- To prawda, pochodzimy z różnych stron, ale mamy jedno serce. Tym sercem jest koncert. Nie jesteśmy rozkapryszonymi gwiazdami, które mówią, że gdzieś nie pojadą, bo za daleko, albo droga dziurawa. Mamy cel i do niego dążymy. To, że mieszkamy daleko do siebie nie ma większego znaczenia, bo przeżyliśmy już z sobą wiele koncertów.

- Skąd pomysł na kobiecy głos w zespole?
- To właściwie powrót do korzeni. Ola była w SDM od samego początku. Odeszła, wyszła za mąż, wychowała dzieci, a teraz jest z nami. W tym składzie, w naszej grupie jest miejsce dla niej.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto