18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Bajstok – pierwszy czempiniak, który przebiegł 100 kilometrów [ZDJĘCIA]

Anna Szklarska-Meller
Paweł Bajstok
Paweł Bajstok A.Szklarska-Meller
100 kilometrów – wielka frajda. Maraton – dużo radości. Półmaraton – sympatyczna impreza. 10 kilometrów – dobra zabawa. Dla Pawła Bajstoka bieganie to czysta przyjemność. Nie startuje by wygrać, ale przeżyć przygodę. Trenuje od zawsze. W zawodach udział bierze od 20 lat. W tym roku po raz pierwszy przebiegł 100 kilometrów. – Przed startem kolana miałem miękkie, ale biegło się świetnie. Chętnie spróbowałbym raz jeszcze – zapewnia, narażając się przy tym na protesty żony.

Ludzie stukali się w czoło

Jeszcze kilka lat temu, kiedy w sportowym stroju pojawiał się przed blokiem na czempińskim osiedlu, ludzie patrzyli trochę podejrzliwie. Młody, szczupły, zdrowy – po co mu to bieganie – zastanawiali się. – Dzisiaj sąsiedzi to moi najwięksi kibice, a ich dzieci same wychodzą z domu by pobiegać – zaznacza Paweł Bajstok. Pytany o początki sportowej przygody, chwilę się zastanawia. – Biegać lubiłem od zawsze. W Kościanie, z którego pochodzę nie było i nie ma szkoły o profilu lekkoatletycznym, najbliższa profesjonalna bieżnia jest w Lesznie, dlatego jedyne, co pozostaje to biegi długodystansowe, dużo łatwiejsze od sprintu.

- Najpierw biegałem z kolegami. Pamiętam jak bardzo byliśmy dumni, kiedy udało się nam cztery razy okrążyć kościański stadion. Stopniowo pokonywałem coraz dłuższe dystanse, aż zdecydowałem się na udział w zawodach - wspomina biegacz. W 1993 roku Paweł Bajstok miał 18 lat i po raz pierwszy stanął na starcie 10-kilometrowego biegu w Widziszewie. Z czasem zaczął jeździć na imprezy sportowe w całym kraju, a specjalistką od wyszukiwania ciekawych wyścigów stała się żona, Beata. – Zaczęło się od tego, że ja chciałam jechać na wakacje nad morze, a mąż na imprezę biegową. Usiadłam więc przed komputerem i znalazłam zawody, które odbywały się nad morzem – wspomina Beata Bajstok.

Odtąd na większość imprez jeżdżą całą rodziną. Paweł Bajstok biega, a żona i dzieci kibicują. – Coraz częściej organizatorzy myślą o zapewnieniu opieki dla dzieci zawodników. Przygotowywane są tymczasowe przedszkola, konkursy i zabawy dla najmłodszych. Dzięki temu sama od czasu do czasu mogę trochę pobiegać. Wybieram jednak dużo krótsze dystanse, najwyżej kilkukilometrowe – przyznaje pani Beata. Wspólne wyjazdy to dla nich także okazja do zobaczenia ciekawych zakątków Polski.

Postanowienie noworoczne

Supermaraton Kalisia, czyli kaliska „setka” była drugim biegiem, na który Paweł Bajstok pojechał sam. Denerwowali się jednak oboje, on i żona. – Nigdy wcześniej nie biegłem 100 kilometrów. Bałem się, że nie ukończę zawodów – przyznaje pan Paweł. – Udział w tej imprezie to było jednak moje noworoczne postanowienie, więc musiałem je zrealizować. Przygotowania zajęły mi dziewięć miesięcy. Biegałem dwa razy w tygodniu po 12 kilometrów. Przed startem kilka razy pokonałem dystans 24 kilometrów i na koniec - dwa razy zaliczyłem 36 kilometrów. W sumie od stycznia, do października przebiegłem 1020 kilometrów. To niewiele. Przypuszczam, że gdyby organizatorzy wiedzieli, jak mało trenowałem, nie dopuściliby mnie do biegu – śmieje się Paweł Bajstok.

Zaczął spokojnie, w tempie sześciu minut na kilometr. Kiedy w połowie biegu zorientował się, że da radę – przyspieszył. Wynik? Trzydzieste miejsce z czasem dziesięć i pół godziny. Na starcie w podkaliskim Jarantowie pojawiło się 99 zawodników, ale bieg ukończyło 69. Paweł Bajstok pierwszy w życiu start na takim dystansie wspomina z uśmiechem na twarzy. – Rewelacja. Żaden kryzys na trasie mnie nie dopadł. Najważniejsze to chęć ukończenia wyścigu, choć gdyby pojawiały się kłopoty, zszedłbym z trasy. Trzeba też na treningach bardzo dobrze poznać swój organizm, a potem trzymać się przygotowanego planu – radzi biegacz. Paweł Bajstok po cichu już planuje udział w kolejnym supermaratonie, choć jego żona do pomysłu podchodzi z dużo mniejszym entuzjazmem. – Nie chciałbym znów się tak denerwować – zaznacza.

Najważniejsza jest radość

- Biegam po to, żeby biegać – zapewnia Paweł Bajstok. – Wcale nie chodzi o wyniki. Wspólne wyjazdy i udział w zawodach dają mnóstwo radości. Trenuję cztery razy w tygodniu, choć nie jest to regułą. Czasem brakuje czasu, czasem nie pozwala pogoda, albo zostaję w domu by pobyć z żoną i dziećmi. Z drugiej strony lubię, gdy treningi mają jakiś cel, najczęściej udział w konkretnych zawodach. Dwa tygodnie po udziale w kaliskim supermaratonie, Paweł Bajstok wystartował w półmaratonie w Kościanie. Zajął 152 miejsce, ale kiedy dotarł do mety jakoś nie mógł ukryć zadowolenia. – Lubię te zawody. Trasę znam doskonale, bo jej ulice przemierzałem w dzieciństwie, a wśród kibiców nie brakuje znajomych twarzy – zaznacza.

Latem pierwszy raz w życiu zmierzył się także z maratonem błotnym w Kiełczewie i … wygrał – jak sam zaznacza – jakoś tak przypadkiem. Po zawodach biała koszulka poszła do kosza, pozostała jednak frajda i uśmiech. – Udało się, mimo że wcale się tego nie spodziewałem. Trasa była trochę za krótka, ale sam bieg bardzo mi się podobał - podsumowuje. Sportowe zacięcie po tacie odziedziczyła najmłodsza latorośl. Zosia ma zaledwie trzy latka, a już uwielbia wszelkie konkursy i wyścigi, no i oczywiście związane z nimi nagrody. Jej łóżeczko ozdabia kolekcja medali, które prezentuje nie mniej dumnie, niż jej tata swoje.

Dziewiątego listopada podczas święta biegania w Kościanie zrobiła prawdziwą furorę, biorąc wraz z rodzicami udział w marszu nordic walking. Kijki dla córki Paweł Bajstok zrobił sam. Marsz Zosia zakończyła co prawda na rękach taty, ale wytrwałością i tak zaskoczyła wszystkich – łącznie z rodzicami. Kiedy następnego dnia Paweł Bajstok starował w półmaratonie, Zosia spokojnie spała w wózku. Obudziła się jednak przed końcem biegu i koniecznie chciała wziąć w nim udział. Ostatnie kilkaset metrów Paweł Bajstok przebiegł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto