22-latek zatruł się tlenkiem węgla w Sylwestra
W sylwestrowy poranek 22-letni Dominik wstał rano i poszedł się wykąpać. Matka chłopaka wracała właśnie do domu po nocnym dyżurze, a ojciec szykował się również do wyjścia, gdy usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z łazienki. - Mąż najpierw myślał, że to pies, ale gdy wszedł do łazienki zobaczył nieprzytomnego syna. Zadzwonił do mnie i natychmiast przyszłam. Wyglądało to jak atak epilepsji - opowiada pani Dorota, matka młodego mężczyzny, która jest pielęgniarką i ślinienie oraz drgawki skojarzyła właśnie z atakiem padaczki. - Nie mogliśmy syna wyciągnąć z wanny, bo był całkowicie bezwładny - dodaje.
22-latek trafił do szpitala w Kościanie, a później do Poznania. Szpital powiadomił także straż pożarną, gdy już okazało się, że mężczyzna zatruł się tlenkiem węgla. Na miejsce natychmiast pojechali strażacy, którzy potwierdzili obecność trującego gazu. - Detektor tlenku węgla już po przekroczeniu progu mieszkania alarmował głośnym sygnałem, a po wejściu do łazienki wskazał poziom ponad 120 ppm. - opowiada Andrzej Ziegler, oficer prasowy KP PSP w Kościanie. Biorąc pod uwagę, że pomieszczenie było wietrzone i w mieszkaniu otwarto okna, można przypuszczać, że stężenie w momencie kąpieli było kilka razy wyższe. Dominik, jak twierdzą strażacy, miał wiele szczęścia, bo jest już po kilku sesjach w komorze hiperbarycznej i wraca do zdrowia, a niestety wiele przypadków zatrucia czadem kończy się tragicznie. Tlenek węgla zabija bowiem bezgłośnie i nie idzie go wyczuć żadnym zmysłem. - Słyszy się o tym tyle w telewizji i innych mediach, ale nikt się nie spodziewał, że może to dotknąć naszą rodzinę - mówi pani Dorota.
Jak chłopak zatruł się tlenkiem węgla?
Rodzina mieszka w bloku, podgrzewacz wody jest gazowy, a spółdzielnia regularnie przeprowadza kontrole. Do niedawna problem zatrucia czadem nie był tak spory jak teraz. - Kiedyś ludzie zatruwali się czadem od piecy kaflowych w pomieszczeniach. Gdy te zaczęły zanikać, zniknął na jakiś czas też problem, który wrócił, gdy ludzie zaczęli wymieniać okna i drzwi na bardzo szczelne - wyjaśnia Andrzej Ziegler. Dodatkowo w mieszkaniu kilka dni przed świętami wymienione zostały drzwi zarówno w łazience jak i w całym mieszkaniu. - Wydawałoby się, że ta niewielka zmiana ale bardzo istotna, bo brak dopływu świeżego powietrza w łazience gdzie zainstalowany był gazowy przepływowy ogrzewacz wody mógł doprowadzić do najgorszego - tłumaczy.
Na razie Dominik musi być pod stałą opieką lekarzy i poddaje się odpowiednim zabiegom w komorze hiperbarycznej. Mimo, że na razie wszystko wydaje się być w porządku, należy to robić, bo objawy zatrucia czadem mogą wystąpić nawet dopiero po dwóch latach od zdarzenia. Szybka interwencja i odpowiednie leczenie pozwalają jednak zminimalizować ryzyko.
Ponowna wizyta strażaków
Po kilku dniach od tamtych wydarzeń, 5 stycznia w tym samym mieszkaniu ponownie pojawili się strażacy. Tym razem jednak powodem ich obecności nie była konieczność przeprowadzenia interwencji. Strażacy spotkali się z rodziną, by przypomnieć skąd bierze się zagrożenie tlenkiem węgla i jak można się przed nim ustrzec. Spotkanie było także okazją do przekazania czujki tlenku węgla. Pani Dorota podziękowała strażakom za pomoc i zadeklarowała, że zostanie dobrowolną wolontariuszką akcji „Czad i ogień - obudź czujność” opowiadając innym, ku przestrodze historię ze szczęśliwym zakończeniem.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?