- W tym roku mija 10 lat, od kiedy zaczęliśmy wspólnie jeździć na zawody z udziałem Adama Małysza, a potem także Justyny Kowalczyk i Kamila Stocha - mówi Hubert Piotrowicz, na co dzień pracownik Wydziału Sportu Urzędu Miasta Poznania. - W 2002 wracaliśmy z wakacji z Hiszpanii i tata postanowił zjechać z autostrady, a ponieważ jest zapalonym kibicem chciał zobaczyć skocznię w Garmisch-Partenkirchen. Wtedy postanowiliśmy, że przyjedziemy tutaj na Turniej Czterech Skoczni. Na ten pierwszy wyjazd pojechaliśmy w piątkę - poza rodzicami, Mirosławem i Dorotą, są także moje siostry Justyna oraz Małgorzata. Później do ekipy dołączyła moja żona Justyna i córka Zosia, a także mąż siostry Jakub.
.
- "Sponsorem" naszych rodzinnych wyjazdów jest ojciec, dzięki któremu przez ostatnich 10 lat zwiedziliśmy prawnie wszystkie skocznie i stadiony narciarskie Europy. Kibicowaliśmy Adamowi na skoczniach skandynawskich, austriackich, włoskich i niemieckich. Justynie Kowalczyk kibicujemy od dwóch lat i mamy nadzieję, że w sobotę przyniesiemy jej szczęście, podobnie jak Kamilowi Stochowi w czwartek - dodaje Hubert Piotrowicz .
Zobacz też: Kibicom nie podoba się Unia z "Fogo"
- Nasz wyjazd na tegoroczne mistrzostwa stał pod dużym znakiem zapytania. Moją córkę przez ostatni tydzień przed wyjazdem męczył wirus i wysoka gorączka. Wszyscy nam odradzali "po co tam jedziecie, przecież Justyna już dwa razy przegrała, a Kamil na małej skoczni też nie zachwycił, ale my wierzyliśmy w naszych idoli i 26 marca po tym jak Zosia obudziła się pierwszy dzień bez gorączki, wyjechaliśmy do Włoch i już teraz wiemy że było warto - kończy Hubert Piotrowicz.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?