Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Socjalna w Czempiniu powstała rok temu, jak sobie radzi?

Anna Szklarska-Meller
Krystyna Rochowiak i Lucyna Makowska - prezes i wiceprezes Spółdzielni Socjalnej Atu w Czempiniu
Krystyna Rochowiak i Lucyna Makowska - prezes i wiceprezes Spółdzielni Socjalnej Atu w Czempiniu A. Szklarska-Meller
Spółdzielnia Socjalna w Czempiniu działa od roku, jak sobie radzi? - Lepiej przecież coś robić, nawet za nieduże pieniądze, niż siedzieć w domu i nie mieć nic – Krystyna Rochowiak była pierwszą, do której prawie dwa lata temu zadzwoniła Zdzisława Lehmann, szefowa czempińskiego OPS. – Kiedy powiedziała o co chodzi, od razu się zgodziłam. Szukałam jakiegoś zajęcia.

Spółdzielnia Socjalna w Czempiniu ma adres przy najbardziej ruchliwej ulicy miasta, ale w niedużym biurze o intensywnie różowych ścianach, miejskiego gwaru w ogóle nie słychać. – Świetna lokalizacja – Lucyna Makowska z przekonaniem kiwa głową. – Wejście od podwórza, więc – choć to główna ulica - mamy ciszę i spokój. Na drzwiach zwykła kartka z wydrukowaną nazwą: Atu. Atu to pierwsza w gminie Czempiń spółdzielnia socjalna. Jej prezesem jest Krystyna Rochowiak, wiceprezesem Lucyna Makowska.

Wszystko zaczęło się jednak od Fundacji św. Jadwigi z Puszczykowa, która zafundowała szkolenia, pomogła w przygotowaniu biznesplanu i dała pieniądze na rozruch firmy. Warunkiem udziału w projekcie było znalezienie pięciu osób, gotowych założyć spółdzielnię. Udało się, choć w trakcie szkoleń jedna zrezygnowała. Wtedy dołączyła Lucyna Makowska, prowadząca usługi opiekuńcze. – Najpierw myślałam o otwarciu małej kawiarenki. Lubię piec i nieźle mi to wychodzi. Niestety, nie starczyłoby nam pieniędzy – mówi Krystyna Rochowiak.

Zobacz też: Włodzimierz Habernik z Gorzyc ambasadorem fundacji Dr. Clown [zdjęcia]

Na start fundacja przekazała spółdzielni 23 tysiące złotych. Musiało wystarczyć na wynajęcie oraz urządzenie biura i kupno sprzętu. Przez 10 miesięcy na konto Atu wpływało od św. Jadwigi po 6 tysięcy złotych. Pieniądze miały być rozdzielane pomiędzy członków jako dodatki do pensji. – Najpierw jednak kupowaliśmy materiały biurowe, przygotowaliśmy ulotki regulowaliśmy opłaty, a jeśli coś zostało, wypłacaliśmy ludziom – wylicza Krystyna Rochowiak.

Do spółdzielni każdy wnosi swoje pasje, umiejętności, zawodowe doświadczenia i 100 złotych udziałów. Jednym z filarów Atu są usługi opiekuńcze. – Wcześniej związani byliśmy ze Śremem, ale kiedy w Czempiniu zaczęła się tworzyć spółdzielnia socjalna, przeszliśmy tutaj – tłumaczy Lucyna Makowska. - Dwa lata z rzędu wygraliśmy przetarg ogłoszony przez urząd gminy. Trzynaście opiekunek pracujących na umowy-zlecenia zajmuje się ponad trzydziestoma samotnymi, starszymi lub niepełnosprawnymi osobami z całej gminy.

Zobacz też: Gmina Czempiń zaciąga kredyty i pożyczki na inwestycje [zdjęcia]

Najnowszą propozycją spółdzielni są usługi kosmetyczne w domu klientów. – Ceny są konkurencyjne – zarzeka Lucyna Makowska. – I jaka wygoda. Nie trzeba wychodzić z domu, bo kosmetyczka przyjedzie na miejsce wraz z całym profesjonalnym wyposażeniem. Atu przyjmuje też zlecenia na prace porządkowe i remontowe oraz pielęgnację ogrodów. – Najwięcej zamówień jest wiosną, przy kopaniu ogródków, koszeniu trawników czy myciu okien – dodaje Krystyna Rochowiak.

Czempińska spółdzielnia socjalna to także pogotowie komputerowe. Można w niej zamówić konfigurację systemu, odzyskiwanie danych, albo ich kasowanie, instalowanie oprogramowania i pomoc w kupnie sprzętu komputerowego. Łukasz Zasoniewicz, w Atu człowiek od komputerów, oferuje też klientom spółdzielni usługi związane z fotografią. – O zamówienia wcale nie jest łatwo, mimo że ceny mamy dość niskie. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej – zaznacza pani prezes.

Zobacz też: Obwodnica Czempinia - początek przygotowań do inwestycji [mapa]

- Radzą sobie bardzo dobrze – chwali spółdzielnię Zdzisława Lehmann. – Gmina Czempiń to trudny rynek, ludzie są niezamożni więc wiele prac wolą wykonać sami, żeby zaoszczędzić. – Przetrwaliśmy rok bez żadnych finansowych zaległości, a trzeba pamiętać, że pełną parą zaczęliśmy działać dopiero w czerwcu, wcześniej trzeba było wszystko zorganizować – podkreśla Lucyna Makowska. Członkowie spółdzielni – oględnie mówiąc – kokosów nie zarabiają. Pani prezes pracuje na jedną czwartą etatu, dochody pozostałych uzależnione są od liczby zleceń.

Jesteśmy jeszcze na dorobku – przypomina Krystyna Rochowiak. – Zawsze tak było, że to praca mnie szukała i chętnie z tych okazji korzystałam, bo przecież każdy grosz się przyda. Po odejściu z magazynów, byłam na stażu w Urzędzie Miejskim w Kościanie, ale na stałe nie mogli mnie zatrudnić. Dziś najbardziej przydaje mi się doświadczenie księgowej, bo papierkowej roboty jest sporo. Wszystko musi być przecież zrobione w terminie i zgadzać się co do grosza – przyznaje Krystyna Rochowiak.

Koscian.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koscian.naszemiasto.pl Nasze Miasto